Jędrzej Wowro (1864 – 1937)

Na wstępie wyjaśnić trzeba pisownię imienia i nazwiska bohatera poniższego tekstu. Otóż na chrzcie Wawrowie – bo tak brzmi rodzinne nazwisko rzeźbiarza – dali swojemu synowi imię Andrzej. Kiedy Zegadłowicz odkrył talent ludowego świątkarza rozpropagował swojskie, gwarowe brzmienie jego nazwiska. I tak Andrzej Wawro stał się Jędrzejem Wowrą. Z taką godnością artysta występuje w literaturze, także w poniższym tekście autor używa jego spopularyzowanego przez Zegadłowicza nazwiska.

Sobotkom się kłaniaj ode mnie
i świątkom starego Wowra
post sprawującym po drogach:
ascetycznym, wychudłym świątkom.”

                               (Karol Wojtyła, Sonet I)

Jedrzej Wowro urodził się 13 listopada 1864 r. w Gorzeniu Dolnym koło Wadowic w chłopskiej rodzinie Jana i Katarzyny Wawrów. Ojciec, gospodarujący na kilku morgach ziemi, przez kilkanaście lat pełnił funkcję gorzeńskiego wójta. Rodzina była liczna – Jędrzej miał dwie siostry i sześciu braci. Od najmłodszych lat musiał ciężko pracować na gospodarce niestroniącego od trunków ojca, co uniemożliwiło mu pobieranie nauki w szkole i do końca życia pozostał już analfabetą. W 1881 r. opuścił dom rodzinny i rozpoczął pracę zarobkową. Zajęcie znalazł na Śląsku, gdzie jako górnik pracował w kopalniach węgla w Ostrawie i Karwinie. W tej ostatniej uległ jednak poważnemu wypadkowi – w czasie pracy pod ziemią nastąpił zawał, Wowro został przysypany i cudem odratowany.

Po wypadku i pobycie w szpitalu Jędruś wrócił do Gorzenia. W 1887 r., za namową ojca, ożenił się ze starszą od siebie o 20 lat Marią Guździonką (Guzek) z Choczni. W tym czasie zarobkował w Wadowicach pracując w papierni, a później jako drwal. Śmierć ojca wymusiła na Wawrze przejęcie po Janie rolniczej schedy. Gospodarstwo było potężnie zadłużone przez wiecznie pijanego wójta i zamiast wyżywić rodzinę z odziedziczonych morgów, Jędrzej zmuszony był do ponownego wyjazdu na Śląsk i podjęcia pracy na kopalni, celem spłaty gorzeńskich wierzycieli. Nie miał jednak szczęścia w górniczym fachu. W 1904 r. w kopalni w Michałkowicach znów przydarzył mu się poważny wypadek. Po krótkiej rekonwalescencji pracował jako pomocnik grabarza, po czym wrócił do Gorzenia. Trudy pracy, przede wszystkim zaś urazy wyniesione z kopalnianych chodników sprawiły, że zaczął coraz częściej oddawać się swojej życiowej pasji – rzeźbieniu w drewnie.

Smykałkę do dłubania składanym kozikiem, kupionym przez matkę na odpuście w Kalwarii Zebrzydowskiej, Jędruś miał już od dziecka. Pasając gęsi i bydło, ku uciesze innych gorzeńskich dzieci rzeźbił lalki, pajace i inne zabawki a przede wszystkim ulubione ptaszki, które stać się miały jego „znakiem firmowym”, towarzyszącym większości późniejszych rzeźb. Z biegiem lat jego artystyczne zainteresowania kierowały się jednak w inną stronę – zaczął rzeźbić figurki świętych. W 1880 r. w skromnej domowej izbie stanął jego Chrystus Frasobliwy. Twórczą inspiracją były da niego niedzielne kazania, misteria pasyjne, uroczystości towarzyszące odpustom oraz żywoty świętych czytane mu przez żonę Marię. Nie bez wpływu na jego twórczość pozostawał też fakt, że jego pierwszy teść był choczeńskim rzeźbiarzem kościelnym.

Jedynym narzędziem, którego Wowro używał do rzeźbienia był „gnyp” – owinięty w szmaty szewski nóż. Wyrzeźbione przez siebie w lipowym drewnie figurki Chrystusów Frasobliwych, Świętej Rodziny, świętych i aniołów, ale także świeczniki czy żyrandole Jędrzej pokrywał jaskrawą polichromią. Nie przykładał specjalnej wagi do szczegółów. Jego świątki nie były wygładzane i wyraźnie widać na nich tak charakterystyczne jędrusiowe „dłubanie”.

W 1904 r. zmarła pierwsza żona Wawry – Maria. Rok później, 22 lutego 1905 r. ożenił się z Marianną Kołek, siostrą najbliższego sąsiada z Gorzenia, z którą miał czworo dzieci – trzy córki i syna Jana. Rodzinie nie było lekko i beskidzki snycerz znów zmuszony był do wyjazdu w poszukiwaniu zarobkowego zajęcia. Jako parobek pracował pod Wrocławiem u zamożnego niemieckiego gospodarza, gdzie po raz kolejny miał wypadek – przygniótł go ciężki wóz. Dotykały go też rodzinne tragedie – zmarły wszystkie jego córki, pozostał mu tylko syn Jan, który zresztą po ojcu odziedziczył smykałkę do rzeźbienia. Po powrocie do Gorzenia Wowrowie znów cierpieli niedostatek, a czasem i głód. Jędrzejowi udało się na pewien czas znaleźć pracę „kamieniotłuka” przy budowie kolei na linii Wadowice – Sucha, ale stan zdrowia i liczne wypadki którym uległ przypominały o sobie i coraz trudniej radził sobie z pracą fizyczną.

Skromnym źródłem zarobku była dla rodziny sprzedaż rzeźbionych przez Jędrusia świątków, z którymi wędrował po odpustach w okolicznych parafiach. Ale nie tylko pielgrzymi zerkali na rozstawione na odpustowych kramach figurki.

Dwudziestolecie międzywojenne to czas dużego zainteresowania sztuką ludową, także w Wadowicach, gdzie na snycerskie dzieła Wowry zwrócili uwagę m.in. artysta rzeźbiarz Wincenty Bałys czy dyrektorka prywatnego Gimnazjum Żeńskiego im. Michaliny Mościckiej dr Zofia Szybalska. Świątki Wowry można było kupić m.in. w trafice Romana Waligórskiego na wadowickim Rynku.

Pewnego dnia w 1923 r. żona artysty, Marianna wybrała się do gorzeńskiego dworu Emila Zegadłowicza, chcąc sprzedać mu kilka prac męża. To był przełom w życiu zniedołężniałego świątkarza – moment kiedy został „odkryty” przez pisarza.

Niewiele wcześniej, bo w 1921 r. Emil Zegadłowicz wraz z Janem Nepomucenem Millerem i Edwardem Kozikowskim założyli grupę literacką „Czartak”. Skupiała ona środowisko pisarzy i poetów takich jak: Zofia Kossak-Szczucka, Tadeusz Szantroch czy Janina Brzostowska, córka dyrektora wadowickiego gimnazjum. „Zbór poetów w Beskidzie”, jak często określało się to grono twórców, manifestował swoją fascynację Beskidem i jego mieszkańcami, regionalizmem i szeroko rozumianą ludowością. Wokół Zegadłowicza skupiali się też artyści plastycy – Jan Piotr Hrynkowski, Jerzy Hulewicz a także wadowiczanie – Franciszek Suknarowski i Wincenty Bałys. Tak dla gospodarza, jak i dla wszystkich gości gorzeńskiego „Murowańca”, Jędrzej Wowro był wielką artystyczną inspiracją. Zafascynowany postacią snycerza Zegadłowicz napisał Balladę o Wowrze, powsinodze beskidzkim i świątkarzu, o Bogu prawdziwym i Chrystusie Frasobliwym rzeźbiącym patrona Beskidu, która ukazała się nakładem wadowickiej drukarni Franciszka Foltina. „Powsinoga beskidzki”, którego kontakty z pisarzem rychło przerodziły się w przyjaźń, był nie tylko ludowym rzeźbiarzem ale też wyjątkowym gawędziarzem, opowiadającym tak prawdziwe jak i zmyślone historie. Zachowały się one do dziś dzięki Emilowi Zegadłowiczowi, Edwardowi Kozikowskiemu i Tadeuszowi Sewerynowi, którzy skrzętnie spisywali jego „bajania”.

Postać i twórczość Jędrzeja Wowry, snycerza i „powsinogi beskidzkiego”, zainspirowała też  młodego Karola Wojtyłę – wówczas początkującego, jakże wrażliwego na piękno Beskidu poetę.

Głównym mecenasem Wowry był bez wątpienia Zegadłowicz. To dzięki niemu poprawiła się sytuacja finansowa Jędrzeja – pisarz kupował świątki, a także namawiał do ich zakupu swoich gości. Wowro zaczął rzeźbić na zamówienie. Dla profesora gimnazjalnego Teofila Klimy uczynił nawet wyjątek w tematyce swojej twórczości, rzeźbiąc dla kolekcjonera figurki zwykłych ludzi w tradycyjnych chłopskich strojach.

W gorzeńskim dworze poety powstała pierwsza (i największa) kolekcja świątków snycerza – zegadłowiczowska „świątkarnia” liczyło blisko sto prac Jędrzeja. Dzięki pisarzowi figurki zaprezentowano na Powszechnej Wystawie Krajowej w Poznaniu (PeWuKa, 1929 r.) a także we Francji (wystawa światowa w Paryżu), Niemczech, Szwajcarii i w USA. Twórczością Jędrzeja zainteresowały się też muzea w Krakowie, Bochni, Katowicach, Warszawie i Łodzi. Na zlecenie Zegadłowicza snycerz wykonał 20 drzeworytów, które w 1938 r. ukazały się drukiem w Poznaniu jako „Piecątki Beskidzkie”. Wielkim wydarzeniem w życiu Wowry był wyjazd na dożynki do Spały w 1935 r. Spotkał się tam z prezydentem Ignacym Mościckim i wręczył, wykonaną na zlecenie posła Wincentego Hyli, rzeźbę Chrystusa Frasobliwego. Warto w tym miejscu wspomnieć, że kolekcja świątków ludowego artysty zdobiła też świetlicę w wadowickim gimnazjum – noszącą zresztą imię Zegadłowicza.

Trudy życia i ciężka fizyczna praca w kopalniach ciągle dawały znać o sobie. Od 1924 r. Andrzej Wawro chorował właściwie bez przerwy, ból dwukrotnie doprowadził go do prób samobójczych. Zmarł 21 listopada 1937 r. w rodzinnym Gorzeniu Dolnym, a pochowano go na wadowickim cmentarzu parafialnym.

Znaczna część prac „powsinogi beskidzkiego” uległa zniszczeniu i rozproszeniu. Gorzeńska kolekcja świątków przepadła, gdy dwór Zegadłowicza zajęli Niemcy i wywieźli zbiory oraz bibliotekę pisarza. Obecnie rzeźby Wowry znajdują się m.in. w Muzeum Etnograficznym im. S. Udzieli w Krakowie, Muzeum im. Stanisława Fischera w Bochni, Muzeum Śląskim w Katowicach, Państwowym Muzeum Etnograficznym w Warszawie, Muzeum Miejskim w Wadowicach, Muzeum Zegadłowicza w Gorzeniu Górnym oraz w kolekcjach prywatnych.

W 1997 r., w oparciu o wyżej wymienione kolekcje, zorganizowana została wystawa w gmachu Zbiorów Historycznych Ziemi Wadowickiej (obecnie Muzeum Miejskie) przy ul. Kościelnej 4.

Bibliografia:
Ballada o Wowrze, powsinodze beskidzkimi świątkarzu, o Bogu prawdziwym i Chrystusie Frasobliwym rzeźbiącym patrona Beskidu, Napisał Emil Zegadłowicz, Wadowice 1923.
Burghardt, Wadowickie korzenie Emila Zegadłowicza, Wadowice 2013.
Emil Zegadłowicz daleki i bliski, red. red. H. Czubała, K. Kłosiński, K. Latawiec, W. Próchnicki, Katowice 2015.
Zegadłowicz, Ballada o świątkarzu, Poznań 1928.
Zegadłowicz, Ballada o Wowrze, powsinodze beskidzkimi, świątkarzu, Wadowice 1924.
Zegadłowicz, Powsinodze beskidzkie, Warszawa 1938.
Glazik, Świat wierzeń i fantazji w rzeźbie zamknięty. Twórczość Jędrzeja Wowry, Warszawa 2003.
Jędrzej Wowro. Świątkarz beskidzki, tekst A. Kowalska-Lewicka, zdj. J. Kubiena, red. P. Wyrobiec, Wadowice 2006.
Kozikowski, E. Zegadłowicz, O Jędrzeju Wowrze, snycerzu beskidzkim. Wspomnienia, szkice, wiersze i opowiadania, Warszawa 1957.
Piecątki beskidzkie Jędrzeja Wowra, Poznań 1938.
A.Rataj, Wowro (folder wystawy przygotowany przez Zbiory Historyczne Ziemi Wadowickiej i Muzeum Etnograficzne), Wadowice 1997.
Seweryn, O Chrystusie Frasobliwym. Figurki – legendy – świątkarze, Kraków 1926.
Seweryn, Świątkarz powsinoga, Warszawa 1963.
Siwiec-Cielebon, Ostatni Mohikanie przedwojennych Wadowic. Obraz niekompletny sercem malowany, „Wadowiana. Przegląd historyczno-kulturalny”, nr 6, 2001.
Studnicki, Kto był kim w Wadowicach?, Wadowice 2004.
Studnicki, Zarys dziejów oświaty i szkolnictwa w Wadowicach, Wadowice 1996.

Fot. Jędrzej Wowro przy pracy nad świecznikiem przedstawiającym kapelę anielską. Na dole z lewej widoczny fragment rzeźby Chrystus Frasobliwy pochodzi z Wikipedia.domena publiczna - https://www.szukajwarchiwach.gov.pl/jednostka/-/jednostka/5926287/obiekty/359286#opis_obiektu

Opracował: Marcin Witkowski